~~§~~
Szokujące wieści często prowadzą do porządnego stanu oszołomienia.
Chyba każdy o tym wie. Nic więc dziwnego, że Marco nadal nie umiał
otrząsnąć się po tym jednym, krótkim zdaniu wypowiedzianym przez jego
kuzynkę. Jakim cudem?
Stał
teraz w kuchni parząc zieloną herbatę
dla jednej z najważniejszych dziewczyn w jego życiu i przetrawiał to, co
usłyszał kilkanaście minut temu. Czy aby na pewno nie padł ofierze
kolejnego kawału z jej strony? Niemożliwe. Nigdy nie żartowali z takich
tematów. To
zbyt poważne, szczególnie jeśli chodzi o dziewczynę, która nie ma
partnera.
Wziął kubek z parującym napojem w dłonie, po czym
przeszedł do salonu. Podał naczynie brunetce ledwo znosząc jej stan i
usiadł obok. Zaczął bawić się palcami nie do końca wiedząc, jak podjąć
temat. Nigdy nie był w takiej sytuacji, a to z pewnością delikatna
sprawa.
Kedro spojrzała na niego zapuchniętymi oczami, a w
kącikach jej ust zakręcił się lekki uśmiech, który jednak nigdy nie
wyszedł na światło dzienne.
- Dziękuję - szepnęła pociągając
spory łyk. Ciepło od razu rozeszło się po jej ciele poprawiając samopoczucie. O wiele lepiej.
- Larry, jak to się stało? - spytał Reus patrząc na nią ze współczuciem. Nigdy nie życzył jej takiego losu.
Brunetka westchnęła i pokręciła głową. Ten temat zdecydowanie nie przychodził jej łatwo. Chciała o tym zapomnieć, mieć tą rozmowę już za sobą. Ale najpierw trzeba było ją odbyć.
Brunetka westchnęła i pokręciła głową. Ten temat zdecydowanie nie przychodził jej łatwo. Chciała o tym zapomnieć, mieć tą rozmowę już za sobą. Ale najpierw trzeba było ją odbyć.
- Od ponad dwóch lat nie miałaś chłopaka. Myślałem, że wiesz... nie bawisz się w to - mruknął blondyn zaciskając dłonie w pięści.