piątek, 21 listopada 2014

Prolog

~~~§~~~
Nie wszystko w życiu układa się po naszej myśli. Czasami jest źle, innym razem dobrze. Nieraz zdarzają się kłótnie i porażki, później sukcesy i godzenie. Słowa wyrażające uczucia, dające nadzieję, szczęście. Tak właśnie powinno wyglądać nasze życie, pełne wzlotów i upadków, chwil niepewności. Jednak zdarzają się sytuacje, kiedy całość nas zwyczajnie przerasta.
Dwudziestodwuletnia Larry Kedro do tej pory cieszyła się każdą chwilą. Miała najlepszego na świecie kuzyna Marco, zawodnika dortmundzkiego klubu, z którym uwielbiała się wygłupiać. Znali się niemal od urodzenia, kochali jak rodzeństwo. Szczerze mówiąc dziewczynę zupełnie nie interesowała piłka nożna, z Borussi znała tylko jednego zawodnika i jakoś nie spieszyło jej się do zakolegowania z resztą. Reus w zupełności wystarczał. Do tego wszystkiego dochodziła jej przyjaciółka Sarah. Sporo imprezowały, często wyjeżdżały poza miasto do małego domku nad jeziorem. Kochały to miejsce, jak i chwile spędzone przy ognisku z gitarą. Taki harcerski nastrój momentalnie poprawiał im humor.
Młoda niemka nie miała na co narzekać. Od śmierci rodziców wszystko układało się po jej myśli.  Wspaniali przyjaciele, szczęście sprzyjające w wielu sytuacjach.
Każdy mógł mieć o niej takie zdanie: dziewczyna bez problemów.
Aż do teraz.

***

Dzisiejszego dnia pogoda nie dopisywała. Pięć stopni na termometrze, niemal czarne chmury za oknem i przelotne opady deszczu dręczyły mieszkańców Dortmundu od samego rana. Jednak nie to było największym zmartwieniem młodej Larry. 
Dziewczyna od jakiegoś czasu denerwowała się jak jeszcze nigdy dotąd. Miała wrażenie, że te uczucia zaraz ją rozsadzą, a to na pewno nie wróżyło niczego dobrego.  Nogi jak z waty trzymały ją w domu, a okoliczności wcale nie zachęcały do spotkań z kimkolwiek. Obawy dręczyły brunetkę od tygodnia, a ona sama bała się je potwierdzić lub wykluczyć. Zwyczajnie nie chciała znać prawdy. 
Aż w końcu nadszedł ten dzień. Zbyt przytłoczona życiem w niepewności zebrała się w sobie i z sercem walącym w piersi niczym dzwon kościelny weszła do łazienki. Wyjęła białe pudełko z szafki, po czym rozerwała tekturę. 
"Głębszy oddech, jeden, drugi..." - powtarzała sobie w myślach dodając w ten sposób odwagi. Zrobiła to! 
Trzymała w tej chwili poprawnie wykonany test ciążowy odwrócony wynikiem do dołu. Nadal nie chciała wiedzieć, czy za osiem miesięcy zostanie mamą. Chyba jednak wolała żyć w kłamstwie. 
Trzęsącymi i mokrymi od potu palcami odwróciła biały przedmiot ku górze i zamarła. 
Dwie kreski.
Łzy pociekły po jej policzkach, a test wysunął się z rąk. Upadł z hukiem na podłogę mieszkania, a ona sama osunęła się powoli po ścianie ukrywając twarz w dłoniach. 
Co powinna zrobić w takiej sytuacji?
____________________
Okej, to jestem. Znaczy się, wracam z lekko zmienioną formą mojego opowiadania.
Nie czułam tamtej wersji, wszystko działo się jakby za szybko, zabrakło paru wątków, o których zwyczajnie zapomniałam i nie do końca wiedziałam, jak mam je zakończyć.  Wiem, beznadziejna jestem, cały czas kręcę. Ale obiecuję, mam już rozpisane wszystkie rozdziały łącznie z epilogiem, do tego poprawione dwa pierwsze, napisane parę wątków... już Was tak nie zaniedbam.
Mam nadzieję, że spodoba Wam się jeszcze bardziej. I że tym razem nie nawalę.
Pierwszy, jak... pokażecie, że chcecie mnie czytać;) To do zobaczeni! ♥

4 komentarze:

  1. Zapraszałaś, więc jestem!
    No przyznam, że jestem w niemałym szoku! To dopiero prolog, a już zaczęłaś z wielkim hukiem :)
    Trzymam kciuki za pisanie kolejnych rozdziałów, a ja czekam z niecierpliwością! :*
    Pozdrawiam i życzę weny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Wow ja też nie spodziewałam się takiego rozpoczęcia O.o Jestem pod wrażeniem :D
    Masz już stałą czytelniczkę!
    Czekam na kolejny rozdział bo chcę wyjaśnień!!! hahahah :*
    W wolnej chwili zapraszam do mnie. nowy rozdział :>
    http://historiamojegobvbzycia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Zaciekawiłaś mnie prologiem zostaję

    OdpowiedzUsuń
  4. wow... świetny prolog, fantastyczny! nie spodziewałam się, że sam prolog może mną tak ruszyć. zostanę na pewno! :D

    OdpowiedzUsuń