~~§~~
Często myślimy o tym, co by było gdyby... Wiele jest chwil, w których postąpilibyśmy zupełnie inaczej. Po przemyśleniu wiemy, że podjęta decyzja była zła.Larry wiedziała, że nie powinna cieszyć się z tej ciąży. Ale nie umiała opanować pozytywnych emocji. Od dłuższego czasu chodziła z uśmiechem na twarzy. Cała ta sytuacja dała jej nie tylko małą istotkę, ale i chłopaka godnego pozazdroszczenia. Miała wrażenie, że z Mario naprawę może wejść na wyższy poziom znajomości. Teraz była tego niemal pewna.
Wygładziła meczową koszulkę Borussi Dortmund i ze śmiechem, patrząc w lustro odwróciła się. Po raz setny zaczęła podziwiać idealnie naprasowaną dziesiątkę z nazwiskiem - "Götze". Opuściła powieki, kiedy przez jej ciało przeszedł bliżej niezidentyfikowany dreszcz. Wyobraziła sobie twarz zadowolonego piłkarza strzelającego bramkę. To wystarczyło, by całym sercem pragnąć zwycięstwa żółto-czarnych. Nigdy nie myślała, że postanowi pojawić się na stadionie piłkarskim, w dodatku jako kibic. A teraz nie wyobrażała sobie przegapienia podobnego wydarzenia. Jeden zawodnik był dla niej zdecydowanie zbyt ważny, by tak po prostu odpuścić.
Ostatnio sporo myślała. Nie miała na to wiele czasu, bowiem spędzała go z zabieganą Lexie lub zatroskanym ojcem jej dziecka, ale jednak udało się znaleźć parę chwil tylko dla siebie. Nie mogła odpędzić niektórych stwierdzeń, niekiedy naprawdę trafnych. Od razu zauważyła, że nie byłaby w stanie odmówić młodemu pomocnikowi czegokolwiek. Mogłaby za nim nawet wskoczyć w ogień. Wcześniej gubiła się w jego towarzystwie, teraz patrząc w czekoladowe oczy Niemca czuła stado motyli umiejscowionych blisko żołądka. Dawały o sobie znać niezwykle intensywnie z każdym jego dotknięciem, muśnięciem jej delikatnej skóry.